… czyli jak wiatr w zmowie z wodą wspólnie zaatakowały szczęśliwie betonowe nabrzeża w gdyńskim porcie. Co prawda nie tak widowiskowo, jak w Sopocie jego drewnianą część molo, z której zresztą mało zostało, niemniej również usilnie próbowały coś zniszczyć. W epicentrum tej walki żywiołów z ludzkim tworem znalazł się nasz uznany portowy reporter Tadeusz Urbaniak – co obrazują zamieszczone tu zdjęcia. Oczywiście zakładamy, że naszego śmiałka co najwyżej wywiało, ale nie podtopiło… :) (cs)

2016-10-05-_fot-t-urbaniak-057

Previous

Na podejściu do Portu Gdańsk

Next

90 lat najstarszej w Polsce stoczni. Nie boimy się wyzwań - rozmowa z Zarządem Stoczni Remontowej NAUTA S.A.

Zobacz również