Konferencja naukowa „Stocznia Gdańska w okresie największego wzrostu potencjału produkcyjnego (lata 1950-1965)”, z wielkim dramatem „Konopnickiej” i śmiercią 22 ludzi w tle
W minioną środę, 18 grudnia w Muzeum Sali BHP Stoczni Gdańskiej odbyła się konferencja naukowa o przywołanym wyżej tytule, którą przygotowała Fundacja Promocji Solidarności przy współpracy Narodowego Muzeum Morskiego i Morskiej Fundacji Historycznej. Spotkanie rozpoczął, witając przybyłych, Wojciech Kwidziński, prezes Fundacji, która organizowała wydarzenie, powierzając prowadzenie zebrania prezesowi Morskiej Fundacji Historycznej Jarosławowi Żurawińskiemu.
W pierwszej części konferencji wystąpił Marek Twardowski, marynista, autor książek, były wieloletni pracownik Narodowego Muzeum Morskiego, przez długi czas pełniący funkcję kustosza „Daru Pomorza”, który przedstawił referat „Polski przemysł okrętowy od zakończenia drugiej wojny światowej do lat 60. ubiegłego wieku”. Ciekawie podany, wzbogacony serią zdjęć i wykresów temat wzbudził zainteresowanie słuchaczy, dla których pewne epizody ówczesnych dziejów stoczni, nie były na dobrą sprawę znane.
Kolejnym mówcą był Kajetan Olejko. Młody, związany z Morską Fundacją Historyczną pasjonat dziejów stoczni, który zaprezentował wykład o tytule „Rozwój sieci i infrastruktury transportowej w Stoczni Gdańskiej i jego wpływ na wzrost potencjału produkcji okrętowej”. Także i tu nie brakowało diagramów, starych fotografii i map, ale i mnóstwa ciekawostek obrazujących, jak odbudowywano stocznię, jak wyglądało uruchamianie poszczególnych pochylni i nabrzeży, w jaki sposób na przestrzeni lat wzbogacane były zasoby techniczne infrastruktury stoczni. Jaką ważną wartość stanowiły procesy modernizacyjne i wprowadzanie nowych technologii, oraz na ile stawały się one przesłanką ilościowej i jakościowej ekspansji produkcji okrętowej przedsiębiorstwa.
Po krótkiej przerwie głos zabrał badacz dziejów Polskiego Przemysłu Okrętowego i Stoczni Gdańskiej, a niegdyś jej pracownik, Jarosław Żurawiński. Prelegent, ale też społecznik, który w prostej, lapidarnej formie zapoznał zebranych z kilkoma aspektami „historii społeczności Stoczni Gdańskiej”. Zobrazował, co kreowało życie owej wspólnoty po opuszczeniu bram zakładu, jak organizowano jej wypoczynek i czas wolny, na jakie dobrodziejstwa ze strony swych pracodawców mogli liczyć.
Drugą część konferencji rozpoczął publicysta morski, autor wydanych przez naszą Fundację ośmiu książek o katastrofach i wypadkach morskich, dr Ryszard Leszczyński. Również i tym razem lejtmotyw, myśl wiodąca wystąpienia wiązała się z dramatem statku i ludzi, a tytulacja „13 grudnia 1961 roku, pożar Konopnickiej, czyli przypomnienie najbardziej czarnej karty historii Stoczni Gdańskiej” – precyzowała jego zawartość i fabułę. W obszernym materiale, w dużych fragmentach będącym powieleniem rozdziału „Zginąć w morzu ognia”, który to rozdział znalazł się w pierwszym tomie książki „Ginące frachtowce” (wystąpienie Ryszarda Leszczyńskiego – poczytaj tu – kliknij), uwidoczniono okoliczności, które doprowadziły do katastrofy, jej szczegółowy przebieg i tok nieudolnej, pozbawionej stosownych i szybkich decyzji akcji ratowniczej. Wskazano też, jak ówczesne władze szukały winnych zdarzenia, jak wyglądała rozprawa sądowa, półtoraroczny proces odbudowy statku i jak potoczyły się jego dalsze losy. Dzieje – powiedzmy już teraz – poznaczone osobliwym fatum, jako że po blisko osiemnastu latach eksploatacji, nosząc już banderę chińską… frachtowiec spłonął doszczętnie. Podczas postoju w Szanghaju palił się niczym monstrualna pochodnia, a później powędrował na złom. Za uzupełnienie wypowiedzi dr. Leszczyńskiego i przedni pomysł, należy uznać prezentację filmu dokumentalnego z cyklu „Zapomniane katastrofy”. Reportażu, który pokazywał archiwalne, zachowane w KG Policji kadry płonącej, zasłanianej kłębami gęstego dymu „Konopnickiej”, bojowe wozy strażackie i wypalone wnętrza liniowca. Słabiej zorientowanym w niuansach konstrukcji statku i rozkładzie pomieszczeń przybliżał zapewne nie tylko rozmiar dramatu, ale i specyfikę jego uwarunkowań i tła.
Tuż potem swoją przemowę ponowił Jarosław Żurawiński, który zreferował jak doszło do tego, że w dawnym magazynie torped i montowni uzbrojenia Stoczni Cesarskiej „Torpedo Lagerhaus” powstała – wpisana do rejestru chronionych literą prawa zabytków – sala konferencyjno-szkoleniowa BHP. Jakie były etapy jej metamorfozy od roku 1902, kiedy budowla przybrała dzisiejszą formę architektoniczną, by z czasem – po zaniku powiązań z morskim przemysłem militarnym – stać się obiektem Wydziału Kooperacji i Zaopatrzenia Stoczni, a później pomieszczeniem, przez które przewijali się wszyscy nowo wstępujący do pracy. Miejscem, w którym w czasie gorącego Sierpnia 1980 roku obradował Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, gdzie negocjowano i podpisano porozumienia z rządem, skąd zaczęła się epopeja Solidarności.
W panelu dyskusyjnym, w którym funkcję moderatora pełnił Jarosław Żurawiński, powrócono do katastrofy „Konopnickiej”. Zastanawiano się, czy tragedii można było zapobiec, dlaczego tak nieefektywna okazała się akcja ratownicza oraz, jaka była reakcja załogi stoczni i społeczeństwa na wieść o dramacie. Zatrzymano się też na kwestii, czy Stocznia Gdańska była faktycznie symbolem nowoczesnego przemysłu w PRL, jak kształtowała się stoczniowa społeczność, i na ile prowadzone w sali BHP szkolenia stawały się elementem zwiększenia bezpieczeństwa pracy.
Dodajmy jeszcze, że zanim goście i uczestnicy konferencji rozeszli się do domów, obejrzano interesującą wystawę artefaktów i archiwaliów stoczniowych, będących własnością Morskiej Fundacji Historycznej. Zbiorów oryginalnych, wartych chwili refleksji i zadumy. (ertel)
Zdjęcia i komentarz: Cezary Spigarski