40-lecie rejsu „Daru Młodzieży” do Osaki właśnie uczczono w Muzeum Marynarki Wojennej
40 lat temu 22 lipca 1983 roku (data miała wówczas swój własny wymiar – w PRL-u było to największe święto państwowe, aż do likwidacji w roku 1989) szkolna fregata „Dar Młodzieży” wyruszyła na Światowy Zlot Żaglowców Osaka World Sail’83 do Japonii. Rejs trwał dokładnie siedem miesięcy i jeden dzień, zakończył się 23 lutego 1984 roku.
Przed rozpoczęciem, jeszcze chwila na przygotowania – Marek Szyller rozwiesza pamiątki – zbiór artykułów przygotowanych dla niego przez ojca, który skrupulatnie wycinał informacje prasowe o rejsie ze wszystkich dostępnych wówczas gazet
Pamiętam, że sam plan odbycia tego rejsu (byłem wówczas studentem Wydziału Administracyjnego Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni) przyciągnął do murów Uczelni całą masę chętnych do zdania egzaminu wstępnego na Wydział Nawigacyjny, a frekwencja wynosiła kilkanaście osób na jedno miejsce.
17 listopada br. w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni spotkali się jego uczestnicy (wówczas praktykanci), tzw. „Japończycy”, absolwenci WN, z których część ostała się we flocie, pracuje dalej na morzu, pełniąc funkcje kapitanów ż.w. Tegoroczne spotkanie zorganizował i pieczołowicie przygotował jeden z uczestników tego rejsu, Marek Korobacz, a specjalnie na tę okazję inny z jego uczestników, kpt. ż.w. Marek Gabriel Szyller wydał (dodam nieskromnie, że w moim wydawnictwie) książkę, będącą bardzo szczegółową relacją z rejsu „Stary, Słoń i morze”. Książka miała podczas spotkania swoją kolejną promocję (pierwsza z jej wodowaniem, odbyła się na pokładzie „Daru Pomorza” ‒ kliknij tu).
Spotkanie rozpoczęli Leszek Piłat i Marek Korobacz, po przywitaniu wszystkich przez gospodarza miejsca, wicedyrektora MMW Aleksandra Goska, znanego i uznanego eksperta polskiej historii morskiej. Podczas spotkania obecny był JM Rektor Uniwersytetu Morskiego prof. dr hab. inż. kpt. ż.w. Adam Weintrit, którego poproszono także o zabranie głosu, wywołując do tablicy jako młodszego kolegę.
Zabierając głos sprostował z uśmiechem, że jest co prawda ich kolegą wydziałowym, jednak co nieco starszym, gdyż skończył WSM trzy lata wcześniej, w 1985 roku. (W każdym razie wszyscy, łącznie ze mną ‒ jak oni, rocznik 1988 ‒ musieliśmy się mijać w pewnym okresie na jej korytarzach ‒ dop. red.). Rektor pogratulował uczestnikom ich odbywanych w całkiem sporej frekwencji spotkań, co, jak mówił nie zdarza się wszystkim rocznikom. Z dumą też dodał, że od wielu lat Uczelnia nie miała za sterem kapitana żeglugi wielkiej, i właśnie podczas swojej kadencji tę lukę wypełnia.
Podczas spotkania wyświetlony został krótki film dokumentalny, wyciągnięty z japońskich mediów, a obrazujący wielkie przejęcie i sympatię mieszkańców Osaki okazywaną tak ciekawym przybyszom, a na dodatek ich żaglowiec prawie do samej kei wchodził do portu pod żaglami.
I przyszła kolej na kapitana Marka Szyllera, który zaprezentował swoją książkę. Stwierdził, że co prawda długo trwało jej wydanie drukiem, jednak zachował jej treść w formie charakterystycznej dla młodego, 19-letniego autora, jakim był te kilka, albo troszkę więcej lat temu, gdyż dzisiaj, mając zupełnie inny bagaż doświadczeń i nieco odmienną perspektywę ich przeżywania pewnie w inny sposób by ten rejs opisał. Jak mówił bardzo się dzisiaj cieszy, z zachowania tego młodzieńczego punktu widzenia.
Wyjaśnił zebranym znaczenie tytułu, szczególnie w odniesieniu do słowa „Słoń”, gdzie jedno ze znaczeń mówi o jego zamiłowaniu do trąbki i faktu zostania pierwszym trębaczem żaglowca, a wiadomo przecież, że trąbki mają słonie. O innych znaczeniach tytułu można poczytać w książce, a nabyć ją należy w naszej księgarni ‒ kliknij tu. Pokazał też swoje zapiski, przechowywane przez 40 lat w podróżnych notatnikach. Jako, że nie miał w nich wiele miejsca, pisał „drobnym maczkiem” i dzisiaj złapały go pewne kłopoty z ich odtworzeniem. Ja miałem więcej szczęścia ‒ do mnie, do opracowania przed drukiem trafiły już w formie cyfrowej :)
Oczywiście, jak to bywa w takich przypadkach, spotkanie zakończyło się wpisami z autografem oraz pamiątkową pieczątką, prosto od pierwszego trębacza „Daru Młodzieży”. Jako, że swoje wspomnienia wydał nieco wcześniej inny uczestnik tego rejsu, Jacek Lewandowski ‒ obaj autorzy wymienili się wpisami i książkami.
Podczas spotkania obecny był też autor książek, redaktor, dziennikarz, filmowiec, reżyser, uczestnik rejsu Andrzej Radomiński, z którym również miała miejsce wymiana książek związanych z tym rejsem.
Na zakończenie chcieliśmy jeszcze wykonać pamiątkowe ujęcia samych uczestników, a później z ich rodzinami. I jak pierwsze po niewielkim przywoływaniu do porządku i zachęcaniu do spoglądania w obiektywy w miarę odniosło zamierzony efekt, tak z drugim było już trudniej. Towarzystwo rodzin i przedsmak wieczornego, przy posiłku spotkania utrudniał organizację. Poza tym kapitanowie z reguły przywykli są do wydawania poleceń, niekoniecznie do ich wysłuchania… :) W efekcie jednak powstały dość akceptowalne ujęcia.
Tekst i zdjęcia: Cezary Spigarski, i poniżej Tadeusz Lademann
Cofnijmy się jeszcze retrospekcyjnie o 10 lat. Wówczas spotkanie 30-lecia odbyło się na pokładzie winowajcy tych wydarzeń, na „Darze Młodzieży”. Wśród uczestników tamtej rocznicy był również i udzielał się głosem i czynem Marek Szyller, jednak żaden z nas nie mógł wtedy przewidzieć, że za 10 lat wspólnie wydamy Jego książkę :)