Panie Rektorze, jesteśmy w trzecim roku Pańskiej kadencji. Podczas naszej ostatniej rozmowy niespełna dwa lata temu, słychać było o nowych inwestycjach, planach na przyszłość.

Niestety, czas płynie nieubłaganie. Mam wrażenie, że to dopiero połowa kadencji, tymczasem faktycznie, trwa trzeci rok, a miniony okres nie był sprzyjający. Mam na myśli pandemię, wojnę w Ukrainie, kryzys gospodarczy, wysokie ceny paliw i to wszystko z czym przyszło nam się zmagać. Mimo tych zewnętrznych trudności, konsekwentnie prowadzimy budowę Centrum Offshore UMG w Gdańsku, której zakończenie planowane jest na trzeci kwartał tego roku. Następnie rozpoczną się odbiory i do końca roku powinniśmy przeprowadzić laboratoria do nowej siedziby. Jest to świetna lokalizacja w okolicy Twierdzy Wisłoujście, z dostępem do kanału wodnego prowadzącego na Zatokę Gdańską. Sam budynek jest bardzo pokaźną budowlą, ma ok. 400 metrów bieżących.

Kolejną naszą dużą inwestycją jest rozpoczęta w sierpniu ub. roku budowa Centrum Sportu UMG, gdzie rozpoczęły się już prace wewnątrz hali. Zakończenie całości inwestycji planujemy na wiosnę przyszłego roku.

Podczas naszej poprzedniej rozmowy poruszyliśmy temat Instytutu Morskiego, jako sprawę dopiero co przez Pana zastaną wraz z początkiem kadencji rektorskiej. Wówczas wszystko było na etapie wzajemnej, można powiedzieć nieufności i sporego braku entuzjazmu ze strony pracowników tej od początku swojego powstania niezależnej, pozabudżetowej, samofinansującej się instytucji. Jak sprawy mają się obecnie?

Przejęcie Instytutu Morskiego UMG mogło budzić emocje, ale było to ratowanie podupadającej instytucji. Przeprowadził to mój poprzednik Rektor Janusz Zarębski w ślad za decyzjami ministerialnymi. Obejmując stanowisko Rektora Uniwersytetu Morskiego miałem swego rodzaju dylemat: czy odciąć się od przejęcia, czy spróbować całkowicie zintegrować Instytut ze strukturami uczelni. Wybrałem tę drugą opcję. Zmieniliśmy Statut UMG, tak by zrównać Instytut w prawach, obowiązkach i przywilejach z pozostałymi wydziałami Uczelni, z takim samym głosem, z taką samą liczbą przyszłych senatorów, elektorów, wprowadziłem takie same wymagania dla obejmowania stanowiska dyrektora, jak przy obejmowaniu stanowisk dziekańskich na wydziałach. Mówię tu o posiadaniu habilitacji, jako wymaganego minimum. To zostało wprowadzone do Statutu Uczelni. Instytut nie prowadził samodzielnych badań, robił je wspólnie, głównie z firmą MEWO. W ubiegłym roku byliśmy aktywni na rynku morskiej energetyki wiatrowej, m.in. podpisaliśmy duży kontrakt z PGE Baltica. Prowadzony projekt gwarantuje bezpieczeństwo i stabilizację finansową pracownikom Instytutu. Taka sytuacja ułatwia przeprowadzanie reformy w strefie finansowej, strukturalnej i organizacyjnej. Weszliśmy zatem w ten duży projekt wraz z podwykonawcami z pozycji lidera. Jednak to my ponosimy odpowiedzialność za całość jego wykonania. Projekt dotyczy farmy wiatrowej PGE Baltica 1. Dodam, że Instytut już poprzednio realizował podobne projekty wspólnie z PGE, Orlenem, MEWO i innymi potentatami na rynku energetycznym.

Na czym ten program polega?

Robimy głównie badania środowiskowe przygotowując przyszłą farmę wiatrową pod instalacje wiatraków. Jest to duże przedsięwzięcie. Wymaga badania dna morskiego, podłoża, najróżniejszych profili, przelotów ptaków, stanu fauny, flory – podchodzimy do zagadnienia kompleksowo, zarządzając tym projektem. Biorą w tym udział nasze statki: „IMOR” i „Horyzont II”, czarterujemy też inne jednostki. To nie jedyny rozwijający się projekt. Podpisaliśmy też kolejny dużą umowę, tym razem z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska GIOŚ. Te działania pokazują jak ważną rolę w strukturze Uczelni pełni Instytut Morski wraz z jego doświadczoną kadrą.

Te działania powodują, że pracownicy IM UMG zaczęli czuć się pewnie, potrzebni. Mam nadzieję, iż wyeliminowaliśmy w ten sposób podejrzenie co do niepewnych losów Instytutu. Dodam, że Instytut jest jednostką samofinansującą, której budżet zależy od realizowanych projektów. Pracy jest sporo, a na rynku offshore staliśmy się jednym z głównych graczy. Oprócz umów z PGE Baltica mamy też inne z Orlenem, Tauronem, Polenergią, OceanWinds, Polskie Sieci Energetyczne, czy Ramboll/Gaz-System.

Prowadzicie w zakresie offshore od dwóch lat również studia podyplomowe.

Oprócz prac badawczych czy działalności naukowej wprowadziliśmy kolejny profil na wszystkich wydziałach, związany z technologią offshore. Na Wydziale Nawigacyjnym studia podyplomowe związane z farmami wiatrowymi, ale również z gazociągami, rurociągami. Prowadzimy studia MBA, bardzo prestiżowe, jedyne w kraju z tego zakresu prowadzone w języku angielskim. Na Wydziale Mechanicznym nowe studia związane z turbinami, na Wydziale Zarządzania i Nauk o Jakości myślimy o zarządzaniu projektami offshore, a na Wydziale Elektrycznym prowadzimy projekty związane z energetyką – podchodzimy do zagadnienia bardzo kompleksowo.

Na czym polega kierowanie Stowarzyszeniem IAMU (International Association of Maritime Universities), którego został Pan w tym roku przewodniczącym?

Cofnijmy się trochę w czasie. W 1995 roku została przyjęta konwencja STCW, dotycząca szkolenia marynarzy, certyfikacji, egzaminowania itp. – takie „minimum of minimum”. Na świecie są tysiące ośrodków szkolenia marynarzy, ale uczelni morskich, które kształciłyby na poziomie co najmniej magistra jest już tylko kilkadziesiąt. Uczelnie te wystąpiły z inicjatywą utworzenia swego rodzaju przeciwwagi, w celu zapobiegnięcia równaniu w dół, gdzie nauczanie zeszłoby tylko do tego minimalnego poziomu wymagań określonego we wspomnianej konwencji. Stąd w roku 1999 pojawiła się idea utworzenia tego Stowarzyszenia, wprowadzona w czyn przez 7 uczelni morskich, a w roku 2000 odbyło się w Istambule pierwsze jego zgromadzenie (Annual General Assembly). W 2001 roku uczestniczyłem w kolejnym posiedzeniu w Kobe i wówczas zrzeszonych już było ok. 50. uczelni, obecnie mamy ich ponad 70., ambitnych instytucji, zdecydowanie przeciwnych nauczaniu na poziomie minimalnym. Kadencja przewodniczącego trwa dwa lata, moim poprzednikiem był Kanadyjczyk prof. Glenn Blackwood. Stowarzyszenie działa w trzech obszarach, pierwszy: obejmujący Europę, Bliski Wschód i Afrykę (w poprzedniej kadencji byłem szefem tego regionu), drugi: obie Ameryki oraz trzeci – Daleki Wschód. Szefowie tych trzech regionów wchodzili do zarządu Stowarzyszenia w ramach Międzynarodowej Rady Wykonawczej. Od początku istnienia nasza Uczelnia jest aktywnie zaangażowana w działalność IAMU poprzez naszych poprzednich rektorów: prof. Piotra Przybyłowskiego, prof. Józefa Lisowskiego, prof. Romualda Cwilewicza, prof. Piotra Jędrzejowicza i prof. Janusza Zarębskiego, w latach 2000-2020 tzw. Contact Person był ś.p. dr inż. kpt. ż.w. Bogumił Łączyński prof. UMG, teraz stanowisko to piastuje dr hab. Adam Przybyłowski, prof. UMG.

Obowiązki Przewodniczącego Stowarzyszenia polegają na koordynowaniu jego prac we współpracy z Sekretariatem IAMU, którego siedziba znajduje się w Tokio w Japonii. Stowarzyszenie działa w oparciu o cztery komitety. Jednym z nich jest Academic Affair Committee, którym kierowałem już w poprzedniej kadencji (2020-2023). Stowarzyszenie organizuje konferencje, workshopy, walne zgromadzenia AGA. Stowarzyszenie IAMU działa w oparciu o International Executive Board, które to ciało spotyka się 2-3 razy w ciągu roku, wytycza kierunki działań, wypracowuje wspólną politykę, przydziela granty na projekty, stypendia, itd. To tyle w dużym skrócie. Po szczegóły odsyłam na stronę internetową stowarzyszenia.

Wraz z początkiem Pańskiej kadencji rektorskiej, na Senacie Uczelni przyjęta została uchwała zobowiązująca Rektora do podjęcia starania dotyczącego budowy następcy „Daru Młodzieży”. Zatem jak obecnie wygląda sprawa „Czwartego w wielkiej sztafecie” albo może właściwiej (jak wieść niesie) „Nowego Daru”?

Tak, powstała taka uchwała. Jednak pamiętać należy, że był to czas pandemii, kryzysu i związanych z tym trudności finansowych. Dlatego w rozmowach z ministerstwem doszliśmy do wspólnego wniosku, że nie jest to dobry moment na rozpoczęcie zbiórki. Obecnie zakładamy, że realizacja tego projektu powinna zmieścić się w granicach pomiędzy 150 a 200 mln złotych, porównując koszty budowy żaglowca „El-Mellah” dla uczelni algierskiej, czy nowych statków dla Urzędów Morskich w Gdyni i w Szczecinie. Póki co nazwa ma charakter drugorzędny. Oczywiście czekamy na najbardziej optymalny pomysł, a pojawiały się już różne nazwy. Na dzisiaj przyjęliśmy, dość koncepcyjnie nazwę „Nowy Dar”. Po drodze pojawiały się też inne inicjatywy, związane z budową następcy „Daru Młodzieży”, choćby podjęta przez Stowarzyszenie Kapitanów Żeglugi Wielkiej. Zdajemy sobie sprawę, że dzisiejsza Biała Fregata, powstała 40 lat temu, była budowana w czasie stanu wojennego, z niekoniecznie najlepszych materiałów i zapewne nie osiągnie 100-letniego wieku, jak jej poprzednik „Dar Pomorza”. Oczywiście statek popływać może jeszcze 5-10. lat, przy odpowiednich inwestycjach, remontach i wysiłkach oraz trosce załogi. Natomiast niewątpliwie trzeba myśleć o budowie nowego statku. Tematem tym udało mi się zainteresować Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marka Gróbarczyka, który był inicjatorem budowy następcy „Daru Młodzieży” – zadeklarował to w dniu powrotu naszej Białej Fregaty z Rejsu Niepodległości dookoła Świata, a także Ministra Infrastruktury, Ministra Edukacji i nauki oraz ministrów z kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.

O konsultacje poprosiliśmy inżyniera Zygmunta Chorenia, to największy autorytet w naszym kraju w dziedzinie projektowania i budowy żaglowców. Prace projektowe koordynuje Dyrektor Działu Armatorskiego i Praktyk Morskich prof. Bogumił Łączyński.

(Należy tu z przykrością dodać, że prof. Bogumił Łączyński niestety nie może już kontynuować swojej pracy w dziele budowy następcy żaglowca – nieoczekiwanie, w dniu 1. maja br. odszedł na wieczną wachtę. Rozmowa nasza z Rektorem miała miejsce jeszcze w kwietniu, dlatego po dopracowaniu jej szczegółów, z uwagi na to smutne wydarzenie wstrzymałem publikację. Pogrzeb Profesora odbył się 9. maja br. – uczestniczyli w nim oprócz Rodziny, pracownicy Uczelni, przyjaciele, przedstawiciele firm i stowarzyszeń związanych z Uniwersytetem Morskim (zajrzyj tu – kliknij) i wszyscy, którzy Jego niespodziewane odejście przeżyli z wielkim smutkiem. Dla Rektora Adama Weintrita była to nie tylko utrata ważnego i cenionego wieloletniego współpracownika, była to również utrata od wielu lat oddanego Przyjaciela – dop. red.).

Uniwersytet Morski w Gdyni będzie współpracował z jedną z największych uczelni morskich na świecie, Uniwersytetem Morskim w Dalian. Jakie korzyści mogą płynąć z podpisanego przez Pana Rektora kilka dni temu dokumentu?

Podpisana umowa z Uniwersytetem Morskim w Dalian otwiera przed Uniwersytetem Morskim w Gdyni nowe możliwości, podobnie jak porozumienie które 40 lat temu zawarliśmy z Uniwersytetem Morskim w Szanghaju, otworzyło naszej Uczelni drogę do szerokiej współpracy z Dalekim Wschodem na wiele dziesięcioleci.

Zaproponowaliśmy uczelni z Dalian udział w rejsie na równik. Będzie to duże wydarzenie. Przypominam, iż równo sto lat temu, w 1923 roku, nasz statek szkolny „Lwów” jako pierwsza jednostka pod biało-czerwoną banderą przekroczył równik. Już teraz Rektor Uniwersytetu Morskiego w Dalian prof. Sun Yuging zapewnił, iż na podkładzie naszej szkolnej fregaty – „Daru Młodzieży” na równik popłynie co najmniej trzech studentów z Chin. Otrzymaliśmy zapewnienie, iż co najmniej czterech studentów z Dalian rozpocznie od nowego roku akademickiego studia na Wydziale Nawigacyjnym gdzie uruchomione zostaną zajęcia w języku angielskim. W dalszej perspektywie mamy nadzieję na wymianę naszych studentów i ich wyjazd do Dalian, podobnie, jak było w przypadku współpracy z Uniwersytetem Morskim w Szanghaju. Chińska uczelnia ma dobre relacje ze Światowym Uniwersytetem Morskim w Malmö, chcemy więc podążać podobną drogą. W mojej ocenie, współpraca  realizowana w czworokącie Dalian – Szanghaj – Malmö – Gdynia, rysuje przed naszą Uczelnią obiecujące perspektywy rozwoju.

Jak wygląda dzielenie obowiązków Rektora z dalej prowadzoną działalnością dydaktyczną i wykładami dla studentów?

Czas poświęcony na wykłady i konsultacje dla studentów należy do tych najprzyjemniejszych. Lubię to robić. Można powiedzieć, że to mnie na swój sposób odstresowuje, czy wręcz relaksuje. No i mam bezpośredni kontakt z młodzieżą.

Zatem życząc spełnienia bieżących planów inwestycyjnych, dalszego rozwoju osobistego, a przede wszystkim rozpoczęcia budowy następcy „Daru Młodzieży”, którego nazwę zaproponował ś.p. Profesor Bogumił Łączyński, opowiadając mi o tym z widoczną i nieukrywaną satysfakcją „Nowy Dar”, dziękuję za rozmowę.

P.S.

W dniu naszej rozmowy Rektor Adam Weintrit podczas spotkania w Stowarzyszeniu Kapitanów Żeglugi Wielkiej w Gdyni (którego z oczywistych przyczyn jest członkiem), został wyróżniony specjalnie przygotowanym na tę okoliczność dyplomem związanym z wyborem na przewodniczącego Stowarzyszenia IAMU (International Association of Maritime Universities – patrz wyżej do naszej rozmowy). Dyplom oraz gratulacje odebrał z rąk kapitanów ż.w. Andrzeja Królikowskiego i Leszka Góreckiego. Spotkanie miało miejsce w siedzibie Stowarzyszenia KŻW, na statku-muzeum „Dar Pomorza” – żaglowcu, którego widok Rektor może podziwiać codziennie z okien swojego Wydziału.

Rozmawiał: Cezary Spigarski

Zdjęcia: materiały prasowe UMG, Cezary Spigarski

Previous

Żeglarski Puchar Trójmiasta 12-14 maja 2023 roku

Next

Port Gdańsk jest przygotowany na wzmożony ruch samochodów ciężarowych ze zbożem

Zobacz również