3 września br. w restauracji „Oberża pod Turbotem” w Redzie odbyła się po raz 16. Biesiada Śledziowa, tradycyjnie organizowana od 2005 roku, z jedyną przerwą spowodowaną przez ubiegłoroczną pandemię. Jak zawsze właściciele w osobach Tomasza Kamińskiego i Waldemara Rendy, i pod osobistym nadzorem szefa kuchni Damiana Kleina przygotowali przepyszne dania, których głównym bohaterem był śledź. Zanim oficjalnie rozpoczęto, gościom, na poprawienie apetytu i humoru, serwowano znakomite rybne przekąski.
W tym roku impreza odbyła się pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb. Zwykle głównym patronatem wydarzenie obejmował Morski Instytut Rybacki. Tu jednak cieniem położył się miniony trudny okres tej Instytucji, próby jej przejęcia i problemy polskiego rybołówstwa.
Zwyczajowo spotkanie prowadził dr Zbigniew Karnicki, jeden z pomysłodawców takich spotkań, tego roku z ważnych przyczyn nieobecny i jego zadanie przejął Ireneusz Wójcik z MIR-u. Jak mówił rozpoczynając biesiadę: „Miniony okres był niezwykle trudny dla polskiego rybołówstwa, a także dla Morskiego Instytutu Rybackiego. Zakaz połowów dorsza stada wschodniego i długie okresy ochronne dotknęły naszych rybaków, ale także przetwórców, którym pandemia ograniczyła drastycznie rynek zbytu. Instytutowi groziło przejęcie przez inną instytucję. Na szczęście problemy rybołówstwa, a także przetwórstwa zostały złagodzone przez dostępne środki z funduszy unijnych, a niebezpieczeństwo przejęcia Instytutu jak na razie zostało wstrzymane, i mam wielką nadzieję, że na dłużej, a najlepiej na zawsze.” Podkreślił zasługi dyrektora Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (dzisiaj już nie istniejącym w tej formie) Janusza Wrony, wspomagającego działania zapobiegające przejęciu i wspierające sektor rybołówstwa. I właśnie dlatego Janusz Wrona otrzymał prawo do pierwszego spożycia, specjalnie na tę okazję sprowadzanego z Holandii najlepszego z najlepszych, śledzia Matiasa. Prawo to dało mu przywilej zostania tegorocznym „Honorowym Matiasem” i upamiętnienia tej zaszczytnej godności na tablicy pamiątkowej. Oczywiście spożycie takiego śledzia rządzi się własnym prawem – pozbawionym możliwości używania sztućców. I aby ułatwić mu drogę ku żołądkowi konieczne jest wsparcie w postaci kieliszka wódki.
A potem już było pysznie i przy nastrojowej muzyce, wspomagającej kuluarowe rozmowy. I mimo, że w spotkaniach w „Oberży pod Turbotem” uczestniczą często bardzo ważni goście, znani politycy, prezesi firm branży rybnej, nikogo nie wymienia się tu ani z Nazwiska, ani stanowiska, gdyż mottem tej biesiady od jej początku jest, że: „Wobec Pana Śledzia wszyscy jesteśmy równi.”
Tekst i zdjęcia: Cezary Spigarski