Rozmowa z Profesorem dr. hab. inż. kpt. ż.w. Adamem Weintritem, przeprowadzona 22 czerwca br.
CS: Panie Rektorze, proszę o Pańskie refleksje związane z pierwszym rokiem sprawowania kadencji rektorskiej w Uniwersytecie Morskim
JM Rektor: Akurat trwają Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a ja, muszę powiedzieć, że czuję się trochę jak trener drużyny występującej w takich mistrzostwach. Wybory w naszej Uczelni odbyły się w maju ub. roku. Pierwsze trzy miesiące (czerwiec, lipiec i sierpień) poświęciłem na przemyślenia. 1 września musiałem wystawić skład swojej „drużyny”. Zgodnie z ustawą „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce”, Rektor wybiera wszystkich swoich współpracowników (prorektorów, dziekanów, prodziekanów, kierowników katedr, ich zastępców…), w sumie ponad 70 osób. Widzę dzisiaj, że większość działa sprawnie, realizując powierzone zadania, ale część (na szczęście pojedyncze osoby) jakby trochę na swoją rękę. Bacznie się przyglądam i jeśli będzie taka potrzeba, wprowadzę zmiany personalne. Za nami trudny okres pandemii i zasadnicze działania dopasowane były do okoliczności, z którymi przyszło nam się zmierzyć. Ten okres obecnie się kończy i będziemy mogli robić rzeczy, na których nam szczególnie zależy.
CS: Jakie działania przed Panem Rektorem?
JM Rektor: Pracuję zwykle kilkanaście godzin dziennie. Z tego czasu zaledwie kilka minut mogę poświęcić na to, co chciałbym robić. Reszta to sprawy bieżące, które codziennie zastaję na moim biurku. Niestety, są to często trudne sprawy personalne, na które muszę na bieżąco reagować.
Za nami kilka istotnych zmian. Od 15 czerwca mamy na naszym żaglowcu „Dar Młodzieży” nowego komendanta. Stanowisko to objął ponownie kpt. ż.w. Artur Król, który zastąpił kpt. ż.w. Rafała Szymańskiego, dzisiaj już legendy z uwagi na dowodzenie statkiem w Rejsie Niepodległości dookoła świata.
Sporo się też zmieniło w polityce morskiej państwa. Jeszcze przed rokiem nie brałem pod uwagę rozwoju Uczelni w kierunku offshore’owym. W związku ze zmianą polityki Rządu i nowymi rozporządzeniami z lutego i marca br., uznałem, że jest to dla nas wielka szansa. Raz, żeby zaistnieć na tym rynku, a dwa, żeby zdobyć tu nowe fundusze. Na rozwój tego obszaru Rząd przeznacza 190 miliardów złotych, w tym co najmniej kilka miliardów na naukę.
Do tej pory kształciliśmy kadry morskie oraz zabezpieczające rozwój sektora morskiego i gospodarki morskiej na lądzie, pomijając strefę offshore’ową. Teraz widzę wielką szansę na „zagospodarowanie” tego obszaru. Znajdujący się od dwóch lat w naszych strukturach Instytut Morski, zajmuje się tymi sprawami na wysokim poziomie, specjalizując się zwłaszcza w badaniach środowiskowych, mając szeroko zakrojoną współpracę m.in. z PKN Orlen, z PGE. Już kilkanaście lat temu będąc jeszcze dziekanem Wydziału Nawigacyjnego przewidziałem ten kierunek rozwoju i uruchomiłem studia II-go stopnia na specjalności „Technologie offshore’owe”. Kilkaset osób ukończyło ten kierunek, a dzisiaj obsługują pola naftowe i farmy wiatrowe na całym świecie. Próbowałem też „zarazić” takim bakcylem inne wydziały, aby także znalazły swoje miejsce w tym nowym obszarze. 15 kwietnia br. miało miejsce duże wydarzenie w naszej Uczelni. Odbyło się seminarium, w którym podsumowano dotychczasowe działania władz uczelni w tym obszarze, wytyczając kierunki na przyszłość. Jego efektem jest podpisanie szeregu umów i porozumień o współpracy, m.in. z PGE, z Orlenem S.A., z MEWO S.A., z Morską Agencją w Gdyni, z Geofizyką Toruń, z Agencją Rozwoju Przemysłu oraz z innymi mniejszymi firmami. W efekcie podjąłem decyzję o budowie Centrum Offshore w Gdańsku na Nabrzeżu Wisłoujście (poczytaj tu – kliknij). Będziemy je budować głównie za własne pieniądze, dalej liczymy jednak na wsparcie finansowe ze strony takich potentatów, jak: Orlen czy PGE, część pieniędzy uzyskamy z Funduszu Rozwoju Pomorza. Mamy też plany sprzedaży budynków należących do Instytutu Morskiego – są to budynki w nie najlepszym stanie technicznym i niedogodnej lokalizacji. Nową siedzibę dla Instytutu oddamy do użytku na terenie Centrum Offshore w 2023 roku. Planujemy tam też umiejscowić siedzibę centrum kształcenia specjalistów morskiej energetyki wiatrowej, uruchomimy tam studia MBA. W planach jest też uruchomienie studiów II-go stopnia wspólnie z Politechniką Gdańską oraz studiów I-go stopnia na Wydziale Nawigacyjnym i Mechanicznym. Zachęcam Wydział Elektryczny do utworzenia i uruchomienia Katedry Energetyki. Jest tu też miejsce dla nowego Wydziału Zarządzania i Nauk o Jakości (zmiana nazwy nastąpiła 1 stycznia br. – dawniej Przedsiębiorczości i Towaroznawstwa), który będzie kształcił kadry zarządzające.
Równolegle do Centrum Offshore rozpoczniemy budowę kompleksu sportowo-akademickiego i rekreacji, którego kierownikiem będzie dr Andrzej Lachowicz. W roku 2023 powinna być gotowa nowa sala gimnastyczna. W skład Centrum wejdzie także ośrodek żeglarstwa (który reaktywowałem z dniem 1 stycznia br.), basen i Studium Wychowania Fizycznego i Sportu. Basen jest obecnie w strukturach pionu kanclerskiego – w najbliższej przyszłości będzie wchodził w skład nowopowstającego kompleksu sportowego.
CS: Przejęcie Instytutu Morskiego budziło sporo kontrowersji, wątpliwości dotyczyły wchłonięcia samofinansującej się jednostki przez Uczelnię będącą w sferze budżetowej państwa. Jak kształtuje się dzisiaj współpraca z Instytutem Morskim od dwóch lat wchodzącym w skład struktury Uczelni? Jakie są korzyści dla UM z tytułu tego przejęcia?
JM Rektor: To dla mnie zrozumiałe, że pracownicy Instytutu mieli – delikatnie mówiąc – ograniczone zaufanie do Uczelni, z którą narzucono im połączenie. Wciąż jeszcze widzę ten deficyt zaufania. Gdybyśmy jednak nie włączyli Instytutu do Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, to być może stałby się częścią Akademii Morskiej w Szczecinie, może nawet razem z Morskim Instytutem Rybackim. Byłoby to co najmniej zaskakujące, gdybyśmy mieli na Skwerze Kościuszki w Gdyni Morski Instytut Rybacki Akademii Morskiej w Szczecinie, a obok, za płotem Wydział Nawigacyjny Uniwersytetu Morskiego w Gdyni…
Mój poprzednik, profesor Janusz Zarębski przejął tę inicjatywę i zaczął starania o włączenie obu instytutów w struktury Uniwersytetu Morskiego. W rezultacie odeszło z pracy kilku pracowników istotnych dla funkcjonowania Instytutu i prowadzonych badań. W momencie naszego połączenia (i takiego terminu będę się trzymał, połączenia, nie przejęcia), Instytut zatrudniał kadrę już nie profesorską, ale ze stopniami doktorskimi, ze starzejącą się infrastrukturą badawczą, co dla instytutu badawczego nie jest bez znaczenia. Po włączeniu Instytutu jego dyrektorem został nasz profesor Maciej Matczak. Połączenie nie odbywało się podczas mojej kadencji rektorskiej. Nie uczestniczyłem w tym procesie, a o szczegółach dowiadywałem się od osób trzecich czy z prasy.
Po wygraniu wyborów moim celem stała się pełna jego integracja z Uczelnią. W najbliższy poniedziałek odbędzie się posiedzenie Senatu Uniwersytetu Morskiego, na którym mam nadzieję dojdzie do przyjęcia nowego, proponowanego przeze mnie Statutu UMG, w którym odniesienie do Instytutu pojawia się kilkadziesiąt razy i zostanie on mocno zakorzeniony w naszej strukturze. IM będzie miał status piątego wydziału – czterech dydaktycznych i jednego badawczego. O ile wcześniej pracownicy IM podkreślali, że mają zupełnie inną specyfikę, że nie mają żadnych praw, tak nowy statut zagwarantuje wszystkim równe prawa i obowiązki. Wśród najbardziej istotnych praw – będą mieli wpływ na wybór rektora, wprowadzą swoich przedstawicieli do Senatu.
Jeśli chodzi o korzyści – na razie być może ich nie widać gołym okiem. Na pewno z Instytutem na pokładzie jesteśmy silniejsi. Dzisiaj Uczelnia wszystkie swoje zasoby przeznacza na budowę jego nowej siedziby. To my ponosimy największe ryzyko i staramy się o zachowanie płynności finansowej. Nowe inwestycje mamy dobrze skalkulowane, liczymy na to, że staniemy się znaczącym graczem na rynku morskich farm wiatrowych i wówczas będziemy mogli rozmawiać o korzyściach. Jesteśmy Uniwersytetem, a to zobowiązuje! Przed nami ewaluacja uczelni. I tu również liczymy na wartość dodaną którą wnosi Instytut.
CS: Nowy Statut Uczelni?
JM Rektor: W trakcie mojej kampanii wyborczej zgłaszałem uwagi do Statutu. Mówiłem, że procedura wyborcza mi się nie podoba, że jest mało demokratyczna. I do tego odniosłem się w proponowanych przeze mnie zmianach, niejako spłacając swoje zobowiązania wyborcze.
Proponowana przeze mnie procedura wyborcza jest jasna i przejrzysta. Każdy członek Senatu, Rady Uczelni i każdy elektor będzie mógł zgłosić swojego kandydata na rektora. Nie ma też żadnych ograniczeń poza ustawowymi co do samego kandydata. Koniecznie będzie musiała się odbyć debata wyborcza, z prawem uczestnictwa w niej wszystkich członków społeczności akademickiej, pracowników i studentów. Opis proponowanej procedury obecnie ma kilkadziesiąt punktów (poprzednio zaledwie kilkanaście).
Ustawa o szkolnictwie wyższym mówi, że statut przygotowuje i przedstawia rektor, musi mieć pozytywną opinię Rady Uczelni, związków zawodowych i Parlamentu Studentów, a jego brzmienie przyjmuje Senat. Pracowałem nad nim przez kilkanaście tygodni z grupą prawników, którzy pomagali moje pomysły przelać w prawidłowym prawnie brzmieniu na papier. Te pomysły przedstawię autorsko na poniedziałkowym (28 czerwca br.) posiedzeniu Senatu. Oczywiście treść powstawała na bazie dyskusji i uzgodnień, a podczas kampanii wyborczej otwarcie mówiłem, nie tylko o tym że będę chciał go zmienić, ale także w którym kierunku pójdą te zmiany. Taki mandat otrzymałem od swoich wyborców i konsekwentnie go zrealizowałem. Mam nadzieję, iż społeczność akademicka nie ma mi za złe, że nie odbyła się poszerzona dyskusja nad konkretnymi zapisami. Uznałem, iż wynik wyborczy dał mi prawo do wprowadzenia tych zmian już bez konieczności przeprowadzenia ponownie takiej dyskusji.
CS: Jakie są Wasze odczucia z powodu bycia Uniwersytetem?
JM Rektor: Jesteśmy najmłodszym Uniwersytetem w kraju. Właśnie ukazał się ranking czasopisma Perspektywy. Zajmujemy w nim lokatę o 10 miejsc wyższą w porównaniu z rokiem ubiegłym. To przyjemne uczucie wyprzedzać siostrzaną Uczelnię, w rankingu jesteśmy wyżej niż Akademia Morska w Szczecinie (powiedziane z uśmiechem – dop. red.). Jesteśmy jednak daleko za najlepszymi uczelniami w kraju, co z kolei jest dla nas bardzo mobilizujące. Nie chciałbym tutaj podważać założeń takiego rankingu, doboru kryteriów oceny, ale chciałbym podkreślić, iż żaden ranking z definicji nie jest do końca obiektywny. Jest odpowiedzią na zadane pytania, dodam – pytania postawione mniej lub bardziej trafnie. My rywalizujemy głównie z uczelniami morskimi na świecie. I tutaj nie mamy kompleksów. Wśród tego grona plasujemy się od lat w ścisłej światowej czołówce. Mówię tu o miejscach na podium, w pierwszej piątce, czy pierwszej dziesiątce. My nie rywalizujemy z politechnikami, czy uniwersytetami. Znamy swoje miejsce i nie mamy kompleksów. Nasz unikatowy system szkolenia, nasze laboratoria, symulatory, statki szkolne należą do najlepszych na świecie.
Wracając do rankingu Perspektyw, oczywiście za rok chcemy być jeszcze wyżej. Na koniec tego roku zapowiadana jest ewaluacja notowań. Podsumowaniu będą podlegać wszystkie uczelnie w kraju – zostaną przydzielone kategorie: A+, A, B+, B i niżej. Te z kategorią B+ będą miały prawa doktoryzowania czy habilitowania, będą mogły prowadzić szkoły doktorskie i badania naukowe. Te sklasyfikowane niżej będą miały problem z dalszą na poziomie wyższym egzystencją. Wierzę, że nie „wylejemy dziecka z kąpielą” – to prawda, mamy niższe notowania naukowo-badawcze niż na przykład Politechnika Gdańska, jednak, jak już wspomniałem, w rankingu światowych uczelni morskich znajdujemy się w czołówce, mając bardzo wysokie notowania – taka nasza specyfika.
17 czerwca mieliśmy Święto Szkoły. Tradycją jest nagradzanie w tym dniu zasłużonych pracowników. Przygotowując listy laureatów przekonałem się, że mamy naprawdę dobrą kadrę naukową z ogromnym dorobkiem. Widzę całą grupę młodych ludzi pewnie zmierzających w kierunku rozwoju naukowego – jestem z tego dumny. Nie obawiam się więc o przyszłość Uczelni – mamy bogaty narybek!
Uważam też, że misją naszej Uczelni jest trwanie na straży i utrzymanie morskości naszego państwa. Od stu lat czynimy to nieprzerwanie. Nawet podczas drugiej wojny światowej, byliśmy jedyną uczelnią w kraju, która zachowała ciągłość nauczania, dostarczając dobrze przygotowanych oficerów na statki handlowe.
CS: Czy zamierzacie uzyskać status uczelni naukowo-badawczej?
JM Rektor: Ten poziom dotyczy zaledwie kilku uczelni w Polsce. Jest wśród nich Politechnika Gdańska – czego serdecznie gratuluję. Jesteśmy w bardzo dobrych relacjach z jej rektorem Profesorem dr. hab. inż. Krzysztofem Wilde. 25 czerwca podpiszemy na „Darze Młodzieży” umowę o współpracy wzajemnej.
CS: Moją ciekawość budzi Pańskie zdanie na temat rozwijania i prac badawczych związanych ze statkami autonomicznymi?
JM Rektor: Najważniejszym ciałem w tym obszarze jest grupa robocza obecnie pracująca pod auspicjami Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO). Ten projekt nazywa się MASS (Maritime Autonomous Surface Ships – morski autonomiczny statek nawodny). Kilku naszych pracowników pracuje w tej grupie. Okazuje się, że zamierzenie jest wykonalne technologicznie nawet już dziś i takie projekty można wdrażać. Jednak powstają określone problemy. Wypuszczenie jednego statku autonomicznego nie jest wielkim wyzwaniem – ale dwóch, to już większy problem logistyczno-prawny. Wyrafinowany technologicznie statek autonomiczny z wielomilionowej wartości ładunkiem, idący w określonym rejonie bez załogi, może stać się niezwykle cennym łupem chociażby dla piratów, czy zwykłych złodziei. Generalnie, statek autonomiczny, jego eksploatacja, nie stanowi problemu, ale wiele takich statków, tzw. autonomiczny shipping – to już wyzwanie. Wszystko może się zdarzyć, choćby awaria. Pamiętajmy, iż statek podlega sześciu stopniom swobody, operuje w określonym środowisku w konkretnych, zmieniających się warunkach hydro-meteorologicznych. Na każdym etapie podróży, czy eksploatacji będziemy mieli do czynienia z innymi wyzwaniami z koniecznością planowania optymalnej trasy, jej realizacji, unikania kolizji, załadunku, rozładunku, zaopatrzenia w paliwo, itp. – a tu już będzie potrzebna ludzka interwencja. Takie statki będą wymagały stworzenia nowych zawodów dla obsługujących je ludzi. Mówi się też, iż być może pojawią się wymagania podwójnych obsad. Raz operatorów, a dwa ludzi reagujących na bieżąco w sytuacjach awaryjnych. A więc pojawi się kolejna szansa i wyzwanie dla uczelni takich jak nasza. Także słowo „autonomiczny” może mieć różny wymiar. Jestem pewien, że nasi studenci doskonale poradzą sobie z tego typu wyzwaniami.
CS: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Cezary Spigarski
Zdjęcia: materiały prasowe UM/Marcin Rakowski, Cezary Spigarski
CS: Dodając w uzupełnieniu – statut w nowej wersji, przygotowanej przez JM Rektora Profesora Adama Weintrita został przyjęty przez Senat Uniwersytetu Morskiego na posiedzeniu w dniu 28 czerwca br. przy zaledwie jednym głosie sprzeciwu i wejdzie w życie 1 września br.
Jest także kolejna bardzo ważna wiadomość z tego dnia.
Otóż JM Rektor zaproponował przyjęcie uchwały w sprawie podjęcia działań zmierzających do budowy nowego żaglowca szkoleniowego dla Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. Stwierdził, że skłoniła go do takiej decyzji myśl, iż w życiu każdego statku następuje taki moment, że zaczyna się myśleć o zakończeniu służby.
„Dar Pomorza” był statkiem budowanym z innej blachy i w innych czasach. „Dar Młodzieży” powstał w stanie wojennym, kiedy nie było najlepszych materiałów potrzebnych do jego zbudowania. Zanim jednak to nastąpiło (podniesienie bandery odbyło się w 1982 roku), Senat ówczesnej Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni już w 1976 roku podjął podobną uchwałę, i już wtedy stało się jasne, że należy rozpocząć budowę trzeciego żaglowca. Rektor powołał się na książkę prof. Daniela Dudy i Zbigniewa Urbanyj pt. „Trzeci w wielkiej sztafecie” (reprint książki jest dostępny w naszej księgarni – kliknij tu) stwierdzając, że teraz nadszedł czas aby pomyśleć o budowie czwartego w wielkiej sztafecie.
JM Rektor przypomniał, że kiedy „Dar Młodzieży” wrócił do Gdyni z Rejsu Niepodległości Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marek Gróbarczyk rzucił hasło budowy nowego żaglowca. Dzisiaj jest właściwy moment by powiedzieć: TAK, my chcemy żeby ten żaglowiec został wybudowany. JM Rektor podkreślił fakt, że szkolenie młodzieży na żaglowcu uczy pracy w zespole i szacunku do morza.
Ta tradycja szkolenia na żaglowcu trwa w morskiej uczelni od lat, niemal od samego początku istnienia Szkoły. Jeszcze w czerwcu 1920 roku podpisany został dokument dotyczący potrzeby zakupu statku na potrzeby szkoleniowe. I zakupiono statek „Nest”, który we wrześniu 1921 roku, już jako „Lwów” podniósł polską banderę, i już wtedy nasza Uczelnia była armatorem statku, a później kolejno „Daru Pomorza”, „Daru Młodzieży”. Trzeba podkreślić, iż żaglowce posiadają tylko niektóre uczelnie morskie w świecie, w sumie nieliczne, ale tak się składa, że właśnie te ze ścisłej czołówki światowych rankingów.