Z przyjemnością prezentujemy najnowszą książkę wydaną przez naszą Fundację. Rzecz o podróży szkolnej fregaty „Dar Młodzieży” do Japonii, która miała miejsce przed 40-stu laty w dniach 22 lipca 1982 do 23 lutego 1983 roku. Jest kroniką przebiegu tego rejsu, opowieścią o wrażeniach, zdarzeniach i poznawaniu ludzi na całym świecie. Rejs po wyjściu z Gdyni do japońskiej Osaki i z powrotem, przez wiele portów świata, skrupulatnie opisany przez wówczas praktykanta Wydziału Nawigacyjnego Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni, Marka Gabriela Szyllera, dzisiaj czynnego zawodowo kapitana ż.w. Jak sam mówi, długo czekał, aż w końcu zdecydował się po 40-stu latach opublikować swoją kronikę i podzielić się ówczesnymi wrażeniami, z bardzo wtedy prestiżowej podróży żaglowca. Książka ukazała się w serii Księgi Floty Ojczystej, tom 84, obecnie prowadzonej przez naszą Fundację (CS).
Z autorskiego wstępu do książki:
Przez prawie cztery dekady przymierzałem się do wydania tego dziennika. W ciągu tych lat wielokrotnie podejmowałem próby pracy nad tym dziełem. Na początku lat dziewięćdziesiątych konsultowałem przyszły kształt książki z redaktorem Andrzejem Radomińskim – uczestnikiem rejsu. Dziękuję Ci Andrzeju za udzieloną mi wtedy pomoc. Podczas każdej dłuższej pracy nad tekstem nieocenione wsparcie otrzymywałem od mojej kochanej żony Anny, z wykształcenia filologa języka polskiego.
W roku 2013, po uroczystym spotkaniu z kolegami z rejsu, które odbyło się w 30 rocznicę wpłynięcia pod pełnymi żaglami „Daru Młodzieży” do portu w Osace, obiecałem im, że teraz już poważnie zabiorę się za wydanie mojego dziennika. Gdy tekst książki został ponownie przeze mnie opracowany i zapisany w formie elektronicznej, uzyskałem przyjacielską pomoc od małżeństwa z Krakowa – Anity i Kamila Kasperków. I to nie byle jaką pomoc, bo z najwyższej półki. Mój tekst został poddany przez nich profesjonalnej redakcji wydawniczej. Będę wam za to Kochani wdzięczny do końca moich dni. Wreszcie, tuż przed oddaniem dziennika do druku miałem szczęście otrzymać kontakt do autora wspaniałej książki „Symbole naszych marzeń”, pana kpt. Tomasza Maracewicza. Pan Tomasz mimo natłoku własnych spraw, znalazł czas na lekturę mojego dzieła i podzielił się kilkoma cennymi uwagami na jego temat. Szacunek i wdzięczność Panie Kapitanie.
Niezłomna wiara we mnie, że mi się w końcu uda i solidne wsparcie duchowe, które przez te wszystkie lata czułem od moich kolegów z Tego Rejsu, a także pomocna dłoń od Oficyny Morskiej również zasługują na udokumentowaną wdzięczność.
Wszystkim bardzo ładnie dziękuję.