Ponieważ samochodowce typu 8245, budowane w Stoczni Gdynia, uznawane są za dzieło Wojciecha Żychskiego, jednak podawane wówczas informacje mówiły o zaangażowaniu w te projekty również Krzysztofa Czerskiego i Janusza Postka, postanowiłem zadać pytanie u źródła. Zwróciłem się zatem do Krzysztofa Czerskiego, jaką rolą odznaczył się przy projektach tych statków. Oto co mi odpowiedział:
„Z samochodowcami serii 8245 to była długa historia. Pozwól, że zacznę od początku.
3 marca 1997 roku jako świeżo upieczony absolwent Wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa PG zostałem zatrudniony w Pracowni Obliczeń Teoretycznych Stoczni Gdynia. Od momentu rozpoczęcia mojej pracy w Stoczni Gdynia, miałem ogromne szczęście. Trafiłem do zespołu Pana Wojtka Żychskiego, zajmującego się wówczas projektem pierwszego samochodowca serii 8168 dla HUAL’a. I tak moje losy związały się z Panem Wojtkiem.
W 1998 Pan Żychski zaproponował mi abym został jego asystentem, co było dla mnie, nieopierzonego projektanta, nie lada nobilitacją. No i rozpocząłem współpracę.
Tuż przed Dniem Niepodległości w 2000 roku, Pan Rami Ungar zgłosił zapotrzebowanie na cito, na projekt wstępny małego samochodowca. Wtedy razem z Panem Wojtkiem w ciągu niecałych dwóch dni, siedząc w pracy do 2 w nocy, zrobiliśmy wstępny projekt statku, który potem otrzymał numer 8245.
Temat jednak ucichł do 2003 roku, kiedy idea wróciła, projekt został wyciągnięty z szuflady i zaczęliśmy w pośpiechu robić projekt kontraktowy, który został podpisany jesienią tego roku. Po podpisaniu kontraktu, Pan Wojtek zaproponował mi abym ten projekt poprowadził sam, ale z Jego pomocą. No i tak się stało. Nadbudówka, koncepcja ramp i siłowni była moja, a całą częścią hydrodynamiczną z basenem modelowym CTO zajął się Pan Wojtek.
Zresztą w tych „moich” tematach cały czas Pan Wojtek bardzo mi pomagał i ciągle uczył, za co po dziś dzień jestem mu niezmiernie wdzięczny. Po zakończeniu spraw kontraktowych, projekt trafił do realizacji w Biurze Konstrukcyjnym Stoczni Gdynia. Całość Projektu koordynował jako Główny Projektant Janusz Postek. Dzięki Janusza wiedzy i pieczołowitości oraz wspólnemu wysiłkowi wspaniałych Projektantek i Projektantów, dokumentacja trafiła zgodnie z założonym harmonogramem do produkcji w Stoczni Gdynia. Efektem tego stała się seria 6 jednostek o numerze 8245.
Niestety jedna jednostka zatonęła („Baltic Ace” – dop. red. CS), ale po kolizji z kontenerowcem, który wbił się w nią dziobem niemal do osi symetrii (CL). Nie było szansy na to aby jakikolwiek statek tego typu to przetrwał. Żal, że zginęli ludzie.
Na ironię zakrawa fakt, że seria 8245 była zaprojektowana z myślą o podwyższeniu standardów niezatapialności (wchodziły nowe przepisy). Były podwójne burty rozciągające się ponad pokład wjazdowy. O wiele większy poziom zabezpieczeń niż na jakimkolwiek samochodowcu, budowanym w tamtym czasie. Lecz tak dużej kolizji nie dało się nie tyle przewidzieć, co zaprojektować statek aby ją przetrwał. Zresztą potem sąd wydał opinię, że projekt był OK, winę ponosi nieumiejętne manewrowanie.
Ale wracając. Jestem cały czas niezmiernie wdzięczny losowi, że miałem zaszczyt i przyjemność współpracować z Panem Żychskim. Cieszę, z nadania imienia Pana Wojtka, rondu w Gdyni. Żal tyko ściska, że w Stoczni Gdynia już się nie buduje statków, a jedynie „podwykonuje” kadłuby i sekcje dla innych stoczni.
Czy wróci budowa statków w Gdyni? Chciałbym, ale patrząc na ruchy rządzących i z PiS, i z KO, to nie widzę jakiejkolwiek woli aby tak się stało. Dziękuję Oficynie morskiej za artykuł o Panu Wojtku. Miło się czytało i wracało wspomnieniami (artykuł napisała Karolina Szypelt/www.gdynia.pl, natomiast został zilustrowany przez Tadeusza Lademanna – wieloletniego fotografa z tej stoczni oraz przeze mnie, któremu dane było przez pewien okres czasu obserwować zachodzące w SG wydarzenia – dop. red. CS – zajrzyj tu – kliknij) .
Pozdrawiam Krzysiek.”
Wstęp i zdjęcia: Cezary Spigarski
Tak wówczas przebieg uroczystości opisał mój ojciec, Henryk Spigarski (zm. w 2016 roku), z którym byliśmy razem jej uczestnikami:
Stocznia Gdynia S.A.: uroczysty chrzest prototypowego samochodowca Elbe Highway
„Zgodnie z informacją, jaką kilka dni temu zamieściliśmy na tej stronie, we wtorek 20 września br. w Stoczni Gdynia S.A. tuż przed południem odbyła się uroczystość chrztu prototypowego statku do jednorazowego przewozu 2130 umownych samochodów osobowych japońskiego typu RT-43 (odpowiednik samochodu Nissan-Bluebird). Na zamówienie armatora z Izraela Rami Ungara, właściela firmy Ray Car Carries Limited, zarejestrowanej na Wyspie Man, gdyńska stocznia łącznie zbuduje 4 takie statki, na które posiada uprawomocnione kontrakty.
Na tę uroczystość przybyła liczna grupa gości – rodaków Rami Ungara, z jego żoną, dwoma synami i synową, przybył syn naczelnego rabina Izraela David Lau, obecny był również ambasador Izraela w Polsce David Peleg oraz jeden z dyrektorów jednej z trzech największych kompanii japońskich K-Line, kooperującej z firmą Rami Ungara, ze strony polskiej w tym akcie chrztu m.in. uczestniczyli wojewoda pomorski Cezary Dąbrowski, przedstawiciele banków finansujących budowę tego samochodowca, duszpaszterz ludzi morza ks. Edward Pracz, no i oczywiście spora grupa stoczniowców z członkami zarządu stoczni prezesem Jerzym Lewandowskim i wiceprezesem Jerzym Wróblem na czele.
Owej uroczystości nadano jednak wyjątkową oprawę, po pierwsze dlatego, że aktowi chrztu poddany został statek prototypowy, otwierający nową serię jednostek, zaś po drugie – okazał się on pierwszym na świecie samochodowcem takiej wielkości, nadto zbudowanym w pełnej klasie lodowej, wreszcie został zaprojektowany przez – jak to w swym wystąpieniu wyraźnie zaznaczył Rami Ungar – przez nową generację konstruktorów pod kierownictwem – rzec jasna młodego wieku – generalnego projektanta Krzysztofa Czerskiego.
Wszystkich przybyłych na ten akt chrztu przywitał prezes Jerzy Lewandowski, po czym przypomniał o dobrze układającej się współpracy z Rami Ungarem, ludźmi z jego firmy, nadzorującymi w ustalonym zakresie budowę tejże jednostki, dał też wyraz wysokiego uznania załodze budującej ów statek, a także wyraził nadzieję, że armator zapewne wydłuży serię dotąd zamówionych czterech samochodowców.
Po prezesie Lewandowskim głos zabrał Rami Ungar. Na wstępie, cofając się myślą nieco wstecz, powiedział: „Ponad pięć lat temu w tej stoczni planowano budowę kontenerowca typu postpanamax o szerokości ok. 42 metrów. W suchym doku pozostawało 28 metrów do wykorzystania. Wraz z ówczesnym wiceprezesem ds. marketingu Andrzejem Buczkowskim i legendarnym już dziś generalnym projektantem Wojciechem Żychskim zapoczątkowaliśmy więc projektowanie mniejszego samochodowca o szerokości 26, czyli takiego jak ten stojący teraz przy stoczniowym nabrzeżu w oczekiwaniu na swój chrzest”. Podkreślił dalej, że „podczas prób morskich statek zachowywał się wspaniale – lepiej niż oczekiwaliśmy. Oczywiście będziemy dalej dokładnie przyglądać się jego osiągnięciom i na siostrzanych jednostkach wprowadzimy wymagane modyfikacje”.
Z kolei odniósł się do pewnych publikacji prasowych tematycznie związanych z jego niedawnymi – podobno – wypowiedziami, a odnoszącymi się do Stoczni Gdynia S.A. Otóż publicznie, w trakcie swego przemówienia stwierdził m.in.: „Przez siedem lat współpracy ze Stocznią Gdynia zawsze doceniałem wasz profesjonalizm, sprawność i oddanie. Chwaliłem osiągnięcia i wyrażałem swoje najwyższe uznanie dla was – bez was ta stocznia by nie przetrwała. Ostatnio docierają do mnie nieprawdziwe pogłoski na temat moich intencji. Chcę głośno i wyraźnie powiedzieć: darzę pełnym zaufaniem i poparciem prezesa Jerzego Lewandowskiego. Uważam, że wspaniale spełnia swoją rolę. To samo dotyczy całego zarządu. Nie zamierzam przejmować kontroli nad stocznią (a prasa właśnie o tym donosiła, w związku z wolą Rami Ungara zainwestowania w tę stocznię sporej miary kapitału – dop. HS.), ani w żaden sposób przyjmować odpowiedzialności za zarządzanie nią, ani wprowadzać zmian w strukturze zatrudnienia. Odrzucam oskarżenia jakobym powiedział, że 1000 pracowników administracyjnych powinno zostać zwolnionych – wprost przeciwnie uważam, że stocznia potrzebuje tysiąca pracowników więcej, żeby nadrobić opóźnienia w produkcji. (…) Jestem prywatnym inwestorem, ale każda podejmowana przeze mnie decyzja cieszy się poparciem polskiego rządu, szczególnie ministra Jacka Piechoty i jego zastępczyni Małgorzaty Ostrowskiej”. Nie omieszkał także dodać, że „w ciągu trzech lat stocznia wybuduje dla mnie przeszło 20 samochodowców, na co podpisałem z zarządem prawomocne kontrakty, warte ponad miliard dolarów”. Ta wypowiedź została przyjęta oklaskami.
Jednakże przed dokonaniem aktu chrztu były jeszcze przemówienia syna Rami Ungara, Gaddy’ego, religijne ceremoniały wykonane przez rabina Davida Lau’a i księdza Edwarda Pracza. No i nadszedł moment chrztu jednostki; rozbicia butelki szampana dokonała, w roli matki chrzestnej, żona Gaddy’ego Ungara, Ongi, nadając statkowi imię „Elbe Highway”. Następnie zaproszeni goście udali się na zwiedzanie statku, tego wszystkiego co stanowi jego wnętrze. Po południu, przed godziną szesnastą statek odbił od stoczniowego nabrzeża, udając się w swój pierwszy rejs do niemieckiego portu w Bremie. Będzie przewoził samochody w obszarach Morza Północnego i Bałtyckiego. I pływał pod banderą Wysp Bahama…”
Henryk Spigarski
Zdjęcia: cespi